Monday, August 26, 2019

Męski mężczyzna

Chcę poruszyć dość drażliwy temat, kim są prawdziwi mężczyzni. Niestety, we współczesnym liberalnym społeczeństwie, są postrzegani jako istoty dominujące.  Powstało nawet pojęcie „toksyczna męskość”, która polega na byciu brutalnym, grubiańskim i pozbawionym dodatnich uczuć. Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne (APA), postanowiło przeciwdziałać negatywnym skutkom tak pojętej formy męskości i opublikowało zestaw porad dla psychoterapeutów, stwierdzając, że „Tradycyjna męskość – naznaczona stoicyzmem, konkurencją, dominacją i agresją – jest, ogólnie rzecz biorąc, szkodliwa”

Nie zamierzam w tym rozważaniu odnosić się szerzej do tego tematu, chociaż w sieci i mediach jest sporo materiałów i uważam, że należałoby się do nich również ustosunkować. Mam jedynie zamiar odnieść się do kwestii męskości, jaka wynika z faktu, że Bóg stwarzając człowieka, stworzył go „jako mężczyznę”, obdarzając go wyjątkową tożsamością. Wyjątkową, nie znaczy szczególną, lecz inną od kobiecej, i przez to, niepowtarzalną i niezbywalną. Tej tożsamości musimy, jako mężczyźni bronić, kultywować i stawać się przydatnymi w Bożym Królestwie, zgodnie z zamierzeniem naszego Stwórcy.

Ten teks powstał pod wpływem kazania, jakiego wysłuchałem z ogromnym zainteresowaniem, oraz chęcią podzielenia się kilkoma spostrzeżeniami w odniesieniu do współczesnych trendów, jakie obserwuję w naszej wspólnocie wyznaniowej. Kazanie wygłosił mój ulubiony, już były, kaznodzieja i pastor Time Square Church w Nowym Jorku, kościoła, który stworzył Dawid Wilkerson. Carter Conlon jest wspaniałym kontynuatorem swego poprzednika, którego znamy i lubimy w Polsce z racji popularnej książki „Krzyż i sztylet” jak i osobistych wizyt w naszym kraju. W końcu tego rozważania znajduje się link, z którego można skorzystać, aby osobiście wysłuchać wspomnianego kazania z dnia 16 czerwca 2019 roku. Polecam je wszystkim znającym język angielski, a szczególnie liderom naszej wspólnoty.

Skoro Bóg postanowił, aby człowiek zaistniał zarówno jako płeć męska, jak i żeńska, miał w tym Swój mądry plan oraz przeznaczenie. Zgodnie z cechami, nie tylko zewnętrznymi, lecz przede wszystkim wewnętrznymi, Stwórca przeznaczył mężczyznę do określonych z góry zadań i oczekuje, aby każdy mężczyzna był mężczyzną. Podobnie jest w sytuacji kobiet, lecz o tym będzie w odrębnym rozważaniu.

Takiego mężczyznę, jakiego chce mieć Bóg, możemy obserwować na przykładzie Dawida, o którym Paweł mówił, adresując te słowa do pobożnych Żydów w Antiochii Pizydyjskiej. Bóg dał o nim świadectwo: „Znalazłem Dawida, syna Jessego, człowieka według Mego serca, który we wszystkim wypełnił Moją wolę” (Dz.Ap. 13:22). Warto jest więc przyjrzeć się postawie tego męża, w jaki sposób zademonstrował, że jest mężczyzną. 

Jak wiadomo, Biblia przedstawia nam Bożych bohaterów takimi, jakimi na prawdę byli. Dawid, powołany na króla Izraela już we wczesnej młodości, dość długo musiał czekać na możliwość, aby zasiąść na królewskim tronie. Biblijne księgi relacjonują nam w dość szczegółowy sposób sukcesy i porażki tego prawdziwego mężczyzny. Teraz chcę odwołać się do momentu szczególnie przykrego, gdy Dawid, Boży pomazaniec znalazł się w sytuacji, w której musiał szukać schronienia u swoich największych wrogów, u Filistynów. Aż trudno jest sobie wyobrazić, że jest to ten sam człowiek, który wyposażony w procę i kilka kamieni stanął na przeciw potężnego Goliata, który lżył Izraela i jego Boga. Dawid, doświadczony Bożym zwycięstwem, jakiego doznawał, gdy walczył z dzikimi zwierzętami, pomimo pogardy ze strony olbrzyma, wyznał: „wychodzę do ciebie w imieniu PANA Zastępów, Boga wojsk izraelskich, które lżyłeś. Dzisiaj PAN wyda cię w moje ręce, a ja cię pokonam...” (1 Sam. 17:45)

Po jakimś czasie, gdy Dawid był już zmęczony ciągłym uciekaniem przed Saulem, który wściekle go ścigał, poszukał schronienia w Gad, mieście, z którego pochodził pokonany Goliat. Myślę, że u źródła takiej decyzji leżały niezrozumiałe dla nas dziś powody, może zwykła ludzka słabość. Taka postawa może być dla nas przestrogą, abyśmy nie spoufalali się zbytnio z tym światem, który jest w stanie wojny z Bogiem i każdy kompromis z naszej strony może doprowadzić do podobnej sytuacji, w jakiej znalazł się Dawid. Zwróćmy uwagę na moment, gdy Dawid w przyjaznym nastawieniu do króla Filistynów Kisza, był gotowy razem z nim walczyć z Izraelem, bądź co bądź, Bożym narodem. Ta sytuacja wywołała zdziwienie u Filistynów, którzy pytali: „Co tu robią ci Hebrajczycy?” (1 Sam. 29:3). Skutek takiej postawy Dawida i jego wojowników był taki, że miasto Siklag, w jakim zamieszkali, zostało zdobyte przez Amalekitów, spalone a rodziny i dobytek porwani. 

Dawid, wytrawny w boju i w doświadczeniach mężczyzna, razem ze swoimi wojennymi towarzyszami, płakali „dopóki nie zabrakło im sił” (1 Sam. 30:4). Musiało to być bardzo bolesne doświadczenie. Lecz Dawid, będąc prawdziwym mężczyzną, szukał pomocy u swego Stwórcy. Gdy nawet jego współtowarzysze niedoli zamierzali go zabić, „został umocniony przez Pana, swojego Boga” (w. 6). Boży mężczyzna, nawet jeśli znajdzie się w sytuacji, „ponad to, co może znieść”, gdy szuka Boga, to wie, że On „da sposób wyjścia, abyście mogli wytrwać” (1 Kor. 10:13). Mąż Boży jest pewien tego, że zawsze może liczyć na swego Stworzyciela. Dawid poprosił o efod, który kojarzył się z modlitwą do Boga. Wówczas odważył się prosić: „Czy powinienem ścigać tę bandę? Czy ją dogonię?” Odpowiedź była szybka - „Ścigaj. Na pewno ją dogonisz, a porwanym przyniesiesz ratunek” (w. 8).

Dziś Bóg szuka mężczyzn, którzy są mężczyznami według serca Bożego. Pamiętajmy, że gdy człowiek został stworzony, Bóg uczynił mężczyznę, aby zawsze był mężczyzną. Historia Izraela, a obecnie dwa tysiąclecia historii Kościoła, ukazują nam wielką prawdę, że Bóg nadal potrzebuje mężczyzn, którym wyznaczył określone zadanie, do którego wyposażył ich w odpowiednie geny, aby byli przywódcami. Nie na darmo mężczyzna został wyposażony w testosteron, aby był mężczyzną. Kobiety Bóg uzdolnił, aby były matkami i nikt im tej roli nie odbiera i nie próbuje przypisywać tego zadania mężczyznom. Tylko mężczyźni mogą stać się ojcami i w tej roli nikt inny ich nie zastąpi. Tak samo jest w Kościele.

Niech nie zwodzą nas współcześni doktorzy teologii, zbudowanej na świeckich ideologiach zrównania płci, którzy twierdzą, że „Paweł nie zabroniłby dzisiaj kobietom uczyć. Niech uczą ci, którzy są zdolni do nauczania” i dlatego dzisiaj inaczej by zapisał polecenie w 1 Tym. 2:12. Nic bardziej zwodniczego, gdyż w Bożym Królestwie nauczają ci, którzy są powołani przez Boga. Czytamy w Biblii, że Chrystus „uczynił „pasterzami i nauczycielami” (Efez. 4:11), a nie ci którzy sami siebie za takich uważają. Oby nie wystąpiła sytuacja, jaka istniała za czasów proroka Jeremiasza, gdy występowało wielu proroków, których nie posłał Pan (Jer. 14:14). Z niepokojem słyszę, jak coraz częściej wyznacza się kobiety do służb w kościele, które przez dwa tysiące lat wykonywali powołani przez Głowę Kościoła mężczyźni, zgodnie z odwiecznym Bożym zamysłem, do realizacji którego, Bóg stworzył mężczyznę.

Oczywiście, kobiety też mają wiele możliwości usługiwania zgodnie z Bożym powołaniem. W Kościele jest tak wiele pracy, do której ciągle brakuje ludzi. Pan Jezus powiedział: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście więc Pana żniwa, aby wysłał robotników na swoje żniwo” (Mat.9:37,38). Lecz musimy pamiętać, że Pan, który sam powołuje, wie najlepiej kto do jakiej służby został stworzony i potrafi wykonać ją jak najlepiej.

Jest to dość szeroki temat, aby w całości poruszyć w jednym rozważaniu. O tym pisałem w poprzednich wpisach tego bloga, i nadal będę pisać. Dlatego polecam wspomniane już kazanie pastora Cartera Colnela, do którego link znajduje się TUTAJ. Z pewnością, jeśli znasz język angielski, znajdziesz tam odpowiedź na wiele pytań, które być może wywołałem tym tekstem.

Henryk Hukisz

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.