
Nasza popularna Biblia Warszawska używa w tym wersecie wyrażenia „wykłada należycie”, które też nie oddaje najlepiej oryginału. Inne znane tłumaczenia różnie oddają to określenie, jak na przykład - „trzymając się prostej linii” (BT), „głosił jak należy” (BW-P) czy nawet „dobrze rozkłada” (UBG). Natomiast w oryginale, czyli w greckim języku Koine, użyte jest słowo „ορθοτομουντα” [orthotomounta], co oznacza wprost „prosto kroić”, lub „ciąć” i występuje tylko w tym miejscu. Pierwszy człon „orthos” znaczy „poprawny” lub „wyprostowany”, natomiast trzon wyrazu „temno” utworzony został od słowa „tomoteros”, które znaczy „ciąć jednym ruchem” i występuje tylko jeden raz w wersecie – „Bo Słowo Boże jest żywe i skuteczne, ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić zamiary i myśli serca” (Hbr 4:12). I na tych dwóch wersetach chciałbym się głównie pochylić.
Rozbiór Słowa Bożego sugeruje pewną czynność, jaką można wykonać wobec tego, co powiedział Bóg. Z tym się nie zgadzam, gdyż Boże Słowo jest prawdą, którą można jedynie uznać i przyjąć do realizacji, a nie nad nią się „pastwić”, rozbierając je na części, jak kawałek mięsa. Nie muszę chyba przypominać najbardziej znanego określenia na temat słów zapisanych w Biblii, które posiadają w sobie Boże tchnienie – 2 Tym 3:16,17. Kimże jest nawet najmądrzejszy wsród ludzi, aby miał prawo roztrząsać znaczenie Bożego Słowa? Warto jest w tym miejscu odwołać się do czasów Jeremiasza, gdy nauczyciele i prorocy głosili własne słowa i opowiadali sny. Boży prorok wytknął im wówczas: „Przekręciliście słowa żyjącego Boga, PANA Zastępów, naszego Boga” (Jr 23:36).
Prorocy w czasach Starego Testamentu, gdy usłyszeli słowo, jakie Bóg im przekazywał do zwiastowania dla narodu wybranego, drżeli jak na głos ryczącego lwa. Prorok Amos, gdy Pan objawiał mu Swoje myśli, opisał swoje wrażenie słowami: „Gdy lew zaryczy, któż by się nie bał? Gdy Wszechmogący Pan każe, któż by nie prorokował?” (Am 3:8). Nikt nie odważy się dyskutować z ryczącym lwem, dlaczego więc tak często słyszymy ludzi debatujących nad Bożym Słowem, jak nad wiadomością przeczytaną w gazecie?
Gdy Mojżesz został wezwany na górę Synaj, aby odebrać Boże Prawo dla narodu, rozkazał ludowi by nie ważyli się nawet dotknąć podnóża tej góry, gdyż groziła im natychmiastowa śmierć. Ten bogobojny mąż zapisał później w księdze Powtórzonego Prawa, że nie było w dotychczasowej historii ludzkości takiego zdarzenia, aby człowiek mógł słuchać Boga i nie przypłacić tego swoim życiem – „Czy kiedykolwiek jakiś lud słyszał głos Boga przemawiającego spośród ognia, jak ty słyszałeś, i pozostał żywy?” (Pwt 4:33).
Słowo Boże jest prawdą, jedyną niepodważalną, nie podlegającą żadnym dyskusjom. Jest głosem Wszechmogącego Boga, który gdy powie, musi tak się stać. W ten sposób powstał świat, kosmos i życie na ziemi. To Słowo stało się również Ciałem. Na jego obecność demony opuszczały swoje siedliska. Burza musiała się uciszyć, a kilka kromek chleba wystarczyło, aby wielotysięczny tłum nasycił się, tak że nawet więcej zostało, niż było na początku. Choroby traciły swoja moc, trąd znikał, ślepota ustępowała, a zmarli wstawali do życia. Takie jest Słowo Boże.
"Pracownik" z listu apostoła Pawła do Tymoteusza, to nie rzemieślnik przerabiający Boże Słowo na własne idee. To nie nauczyciel, który wykłada zgodnie z oczekiwaniem słuchaczy, aby ich nie stracić i mówi tylko o miłości Bożej, a nigdy o Jego sądzie. Nienaganny pracownik, to kaznodzieja, który został wpierw sprawdzony przez Słowo, aby mógł z mocą własnego świadectwa przekazywać je chętnym przyjęcia Bożej prawdy. To nie kaznodzieja „tnie” Boże Słowo, lecz uznaje jego „tnącą” moc, gdyż jedynie ono jest „żywe i skuteczne, ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny”.
Apostoł Paweł w poprzednim wierszu przypomina Tymoteuszowi to, co z pewnością już słyszał. A mianowicie, że wszelkie „spory o słowa” nic dobrego nie dają. Wręcz odwortnie, prowadzą do zniszczenia, do zguby sluchaczy. W języku greckim występuje tu słowo „καταστροφη” [katastrofe], którego nie trzeba wyjaśniać, gdyż znaczy w naszym języku dokładnie to samo co w oryginalnym.
Wydaje mi się, że olbrzymim problemem współczesnego chrześcijaństwa jest brak szacunku do Słowa Bożego. Sam nieraz doświadczałem podczas prowadzenia studiów biblijnych, gdy nieodpowiedzialni słuchacze traktowali Słowo Boże jak mięso armatnie. Nie chcę teraz podawać żadnych przykładów, które można nieraz znaleźć w innych moich rozważaniach. Apostoł Paweł ostrzega również odbiorców Słowa Bożego przed robieniem z niego żartów – „Nie błądźcie, Bóg się nie da z siebie naśmiewać; albowiem co człowiek sieje, to i żąć będzie” (Ga 6:7). Do słów Boga musimy odnosić się z największym szacunkiem i bojaźnią. Nie zapomną pewnego zdarzenia, gdy jeden z diakonów, który dość często powoływał się na wspomniany werset z 2 Tym 2:15 w wersji Bibli Gdańskiej i dowodził, że mamy prawo „spierać się nas Słowem Bożym”, gdy uniósł się w gniewie przeciw pastorowi, dostał zawału serca. Dobry Bóg sprawił, że dzięki zastosowaniu RKO, odratowano go, być może po to, aby miał sposobość zrewidować swoje nastawienie do Słowa Bożego.
Nie powinniśmy rozbierać Słowa Bożego, bo taka czynność sprawia, że to co Bóg powiedział staje się kwestią dyskusyjną a nie prawdą, którą musimy bezapelacyjnie przyjąć. Raz jeszcze chcę podkreślić, że Słowo Boga jest prawdą absolutną, daną nam dla naszego zbawienia. Apostoł Paweł dość jednoznacznie określił rolę Pisma Świętego w życiu dziecka Bożego - „Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany” (2 Tym 3:16,17).
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.