Pamiętam czasy gdy posiadanie własnej Biblii należało do przywilejów człowieka wierzącego. Byłem szczególnie poruszony gdy dowiedziałem się, że za wschodnią granicą naszego kraju, w Związku Radzieckim, ludzie wierzący nie mieli takiej możliwości, jak my w Polsce. Wówczas w Radiu Monte Carlo czytano Biblię na głos, aby wierzących w ZSRR mogli zapisać dla siebie tekst biblijny.
Gdy mieszkałem w Ameryce spotkałem pastora, który kiedyś odwiedził wierzących w jednej z republik radzieckich. Podczas kazania chciał podkreślić prawdę o budowaniu życia na Słowie Bożym, więc położył swoja Biblię na podłodze i stanął na niej, ilustrując w ten sposób myśl, że Biblia jest fundamentem. Ku jego zdziwieniu, prawie wszyscy słuchacze wstali i oburzeni wyszli z nabożeństwa, gdyż odebrali ten gest jako pogardę dla Słowa Bożego.
Był taki czas w moim gdy widziałem, że w wielu zborach za wschodnią granicą naszego kraju, osoby wierzące posiadały co najwyżej jeden egzemplarz Biblii, włączyłem się w sieć „szmuglerów” tej wspaniałej księgi. Ryzykując wolnością w naszym kraju, moją piwnicę zamieniłem na magazyn przerzutowy Biblii z Zachodu dalej na Wschód. W każdej chwili mogłem przez nasze władze komunistyczne być potraktowany jako „kontrabanda” za udział w tym nielegalnym wówczas procederze. Miałem jedynie na uwadze zaspokojenie potrzeby posiadania własnej Biblii przez każdego, kto uwierzył i chciał wzrastać duchowo. Dlatego nauczyłem się szanować tę Księgę
Dziś nadal myślę o tysiącach, o ile nie milionach wierzących w Chrystusa, którzy pozbawieni są tego przywileju. Z pewnością, gdyby zobaczyli to wideo, jak żona pastora z jego zgodą kopie i drze Biblię na kawałki, nie dali by wiary, że to jest autentyczne nagranie. Nie dziwi mnie ożywiona reakcja wielu osób na moim blogu i na FB, które wyrażają swoje oburzenie. Chodzi oczywiście o wydarzenie, gdy w miejscu nazwanym kościołem, została podarta i znieważona Biblia przez osobę uważającą się za wierzącą.
Na moim blogu dość często piszę o Biblii i o miejscu, w którym zgromadza się Boży lud, aby oddawać Bogu część i słuchać Jego Słowa. Pisałem przed wieloma laty na temat dopuszczalnych granic luzu w kościele („Granice luzu w Kościele”). Chodziło mi wówczas od brak szacunku do miejsca zgromadzenia się ludzi na nabożeństwach, jaki okazywany jest przez niechlujny ubiór przywódców, za którymi podążają ich „owieczki” (n.p. T-shirt z krótkimi rękawami, aby pokazać bogactwo tatuaży na ramionach). Niestety, ten brak szacunku poszerzał się do tego stopnia, że samo miejsce zgromadzania się ludu Bożego zostało przekształcone w salę koncertową muzyki rozrywkowej. Kazalnicę wyrzucono („Wyrzucona kazalnica”), tak że kaznodzieja nie ma już gdzie położyć Biblii, więc rzuca ją na podłogę (vide przedmiotowe wideo). Niestety takie trendy mają to do siebie, że wywołują dalszą degradację zachowań w Kościele. Zamiast wystroju (każde miejsce musi jakoś wyglądać), zamiast elementów świadczących o rodzaju zgromadzenia, jakie tam się odbywa, najważniejsze reflektory, lasery, projektory, urządzenia estradowe, a wspólnotą zaczęli kierować specjaliści od zarządzania kapitałem ludzkim. I tak powstał kościół na wzór świeckich korporacji ( „Korpo church”), który z prawdziwym Kościołem, wspólną ma tylko nazwę.
Tak więc, poniekąd nie ma się co dziwić, skoro nie było wcześniejszej reakcji na tego rodzaju trendy, teraz oglądamy skutki odstępstwa od zdrowej nauki. Apostoł Paweł, inspirowany przez Ducha Świętego, napisał: „A to wiedz, że w dniach ostatecznych nastaną trudne czasy” (2 Tm 3:1). W naszym przypadku ta trudność nie polega na tym, czego doświadcza wiele milionów chrześcijan, którzy nie mają Biblii i są prześladowani, nawet zabijani za wiarę w Chrystusa. My cierpimy z powodu dobrobytu i swobody wyznawania wiary. Każdy może robić co chce, zgodnie z panującą u nas zasadą „róbta, co chceta”. Kościoły rodzą się jak grzyby po obfitym deszczu. W moim mieście powstają coraz to nowe grupki ewangeliczne, odchodząc od już istniejących. Dzieje się tak dlatego, że ludzie są „samolubni, chciwi, chełpliwi, pyszni, bluźnierczy, rodzicom nieposłuszni, niewdzięczni, bezbożni, bez serca, nieprzejednani, przewrotni, niepowściągliwi, okrutni, nie miłujący tego, co dobre, zdradzieccy, zuchwali, nadęci, miłujący więcej rozkosze niż Boga” (2 Tm 3:2-4). A jaki jest tego efekt? Tacy „chrześcijanie” „przybierają pozór pobożności, podczas gdy życie ich jest zaprzeczeniem jej mocy” (w. 5). Na wszelki wypadek, przyjmują nazwę „Kościół mocy”, tylko nadal zostaje pytanie - Jakiej?.
Apostoł Jan, pod koniec swego życia, gdy już wiele zobaczył, a jeszcze więcej Pan mu objawił również ostrzegał przed trudnościami czasów ostatecznych. Pisał między innymi: „Umiłowani, nie każdemu duchowi wierzcie, lecz badajcie duchy, czy są z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków wyszło na ten świat” (1 Jan 4:1). Pan Jezus mówił również o czasach ostatecznych, że przyjdą „fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i czynić będą wielkie znaki i cuda, aby, o ile można, zwieść i wybranych” (Mat. 24:24). I to dzieje się dziś na co dzień.
Niektórzy mówią, że nie wolno nam osądzać innych, ale przecież Pan Jezus wyraźnie powiedział nam: „Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w odzieniu owczym, wewnątrz zaś są wilkami drapieżnymi!” (Mat. 7:15). Musimy więc posiadać zdolność rozpoznawania tych proroków i nauczycieli. Jak? - Pan Jezus podpowiada: „Po ich owocach poznacie ich” (w. 16).
Dlatego, wracając do listu sędziwego już apostoła Jana, posłuchajmy, co on mówi - „Dzieci, ostatnia to już godzina. A słyszeliście, że ma przyjść antychryst, lecz oto już teraz wielu antychrystów powstało. Stąd poznajemy, że to już ostatnia godzina” (1 Jan 2:18).
Kochani, nie dajmy się zwieść, gdyż jedno jest pewne, że Zły wie, iż jego czas jest policzony. Polecam dobrą radę apostoła Piotra, który pisał również z myślą o naszych czasach: „Bądźcie trzeźwi, czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, chodzi wokoło jak lew ryczący, szukając kogo by pochłonąć” (1 Ptr. 5:8).
Henryk Hukisz
Nie czcimy książki ale treść, najlepiej w sercu i życiem. Co z tego że w niektórych kościołach liturgicznych protestanckich wystawiają na oltarzach otwartą, skoro jej treść jest ignorowana w życiu?
ReplyDeleteA dlaczego zakładasz, że ci, którzy "wystawiają na ołtarzach otwartą (biblię)" ignorują jej treść? Jeśli treść Biblii znajdzie się w sercu, to i na zewnątrz będzie dla niej poszanowanie.
Delete