Praktycznie w każdym sklepie spożywczym kupujemy
dziś produkty zwierzęce lub roślinne, które zostały poddane „inżynierii
genetycznej”. Oznacza to, że do ich produkcji zastosowano modyfikację
genetyczną, stąd zgodnie z obowiązującym prawem, musza być oznaczone skrótem
GMO. W wyniku zastosowania manipulacji w genetyce normalnych roślin, jak
również zwierząt hodowlanych, uzyskano twór nienaturalny. Zwolennicy stosowania
tej technologii uważają, że w wyniku tych zabiegów, otrzymuje się produkt lepszy
od naturalnego.
Co to jest GMO? Myślę, iż najlepsze wytłumaczenie
oddają słowa cytatu ze strony internetowej, na której tłumaczy się to zjawisko.
„GMO
to genetycznie zmodyfikowany organizm, którego informacja genetyczna została
sztucznie zmieniona dzięki zastosowaniu inżynierii genetycznej. Tego rodzaju
zmiany nie zachodzą w sposób naturalny w środowisku. Najwięcej kontrowersji
towarzyszy modyfikacjom genetycznym polegającym na wprowadzeniu do danego
organizmu roślinnego genu pochodzącego z innego gatunku.”
Lecz nie o inżynierii genetycznej w roślinach i organizmach zwierzęcych
chcę pisać. Moim zmartwieniem jest zupełnie inna manipulacja genetyczna, jeśli
mogę tak rzecz ująć „per analogiam”.
Pisałem już niejednokrotnie na moim blogu o wprowadzaniu do języka, i nie tylko, pojęć obcych ewangelii. I nie o
pojęcia mi chodzi. One są jedynie oznaką wprowadzania modyfikacji do praktyki
zwiastowania ewangelii. Odsyłam do rozważania „Motywacja,
manipulacja czy ewangelizacja”.
Może tak, wpierw zajmę się tym, jak jest naturalnie. Według słów Pana
Jezusa, warunkiem zbawienia, a dokładnie, oglądania Królestwa Bożego, jest
konieczność narodzenia się na nowo. Jezus określił ten warunek jednoznacznie
słowami: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam
ci, jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć Królestwa Bożego” (Jan 3:3). Aby nie było wątpliwości,
słowa te zostały powtórzenie kilka wierszy dalej, z dodatkowym wyjaśnieniem: „powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi z
wody i z Ducha, nie może wejść do Królestwa Bożego” (w. 5). Pan Jezus nie zostawił żadnej możliwości modyfikowania tej fundamentalnej prawdy.
Nauka apostolska, której zachowywanie należy do priorytetowych zadań
Kościoła, jasno określa drogę prowadzącą grzesznika do szczerego pojednania z
Bogiem. Według słów zapisanych przez apostoła Piotra, prawdziwe odrodzenie
sprawia nasienie „nieskazitelne, przez
Słowo Boże, które żyje i trwa” (1
Ptr. 1:23). Apostoł Paweł natomiast pisze wyraźnie, że dzięki przelanej na
krzyżu Golgoty krwi Chrystusa, Bóg „pojednał w jego ziemskim ciele przez śmierć, aby was stawić przed obliczem
swoim jako świętych i niepokalanych, i nienagannych” (Kol. 1:22).
Nie ma i nigdy nie będzie innej drogi prowadzącej grzesznika do prawdziwego
pojednania z Bogiem. Tą drogą jest Pan Jezus, „i nie ma w nikim innym zbawienia; albowiem nie ma żadnego innego
imienia pod niebem, danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni” (Dz.Ap. 4:12). Wszystko inne, co próbuje
się zastosować, aby doprowadzić człowieka do pojednania z Bogiem jest sztuczne
i nie może wytworzyć prawdziwego efektu, jakim jest zbawienie.
Już w czasach apostolskich byli nauczyciele, nazywano ich „fałszywymi”,
którzy nie działali zgodnie z prostą drogą Bożą. Być może osiągali lepsze wyniki
„ewangelizacyjne”, lecz nie była to prawdziwa ewangelia, do głoszenia jakiej
Chrystus zobowiązał swoich uczniów. Niestety, dziś coraz częściej spotyka się w
zborach mówców motywacyjnych, którzy przekonują słuchaczy do pójścia za
Chrystusem, aby osiągnąć lepsze życie. Głosi się ewangelię sukcesu, zdrowia i
szczęśliwości, a raczej wesołości.
Metoda zwiastowania tej ewangelii jest wynikiem opanowania metod
zaczerpniętych ze świata korporacji. Mówcy motywacyjni odwołują się do metod odnoszenia sukcesów
zawodowych, jakie dobrze funkcjonują w świecie wielkich korporacji biznesowych.
Tacy „ewangeliści” starają się wywrzeć wrażenie na słuchaczach swoim wyglądem,
portfelem i stylem życia. Ubierają się zgodnie z najnowszymi trendami mody,
posługują się językiem świata i operują sloganami ze środowiska biznesu. Można
powiedzieć, że stosują „inżynierię” skuteczną w prowadzeniu biznesu, obcą
natomiast dla słownictwa Biblii. Tak samo jak inżynierzy genetyczni, do naturalnego organizmu wprowadzają geny innego gatunku.
Jakiego skutku można oczekiwać w wyniku stosowania takich technik? Z
pewnością nie będzie to naturalny owoc, jaki może wydać jedynie Duch Święty, o
którym Jezus powiedział, że „gdy
przyjdzie, przekona świat o grzechu i o sprawiedliwości, i o sądzie” (Jan 16:8).
Oczywiście, jeśli chodzi o zewnętrzny odbiór, to taki nawrócony może być
lepszym śpiewakiem refrenów, może częściej chodzić do zboru, a nawet dawać
więcej na ofiarę. Lecz jedynie Bóg zna prawdziwość nawrócenia, my możemy
zobaczyć jedynie zewnętrzny kształt zastosowania GMO.
Czyżby w naszych nowoczesnych czasach Bóg zmodyfikował drogę prowadzącą do
narodzenia „z wody i z Ducha”?
Odpowiedź możemy znaleźć w słowach apostoła Pawła, który napisał do
wierzących w Koryncie: „ja, gdy
przyszedłem do was, bracia, nie przyszedłem z wyniosłością mowy lub mądrości,
głosząc wam świadectwo Boże. Albowiem uznałem za właściwe nic innego nie
umieć między wami, jak tylko Jezusa Chrystusa i to ukrzyżowanego” (1 Kor. 2:1,2).
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.