Matura,
to egzamin dojrzałości, tak przynajmniej nazywa się ten ważny w życiu każdego
ucznia test wiedzy zdobytej w ciągu wielu lat nauki.
Pół wieku temu, gdy ja zawałem maturę, Seweryn Krajewski wraz z zespołem „Czerwone
gitary” śpiewał popularne wówczas słowa: „Hej za rok matura. Za pół roku, już
niedługo, coraz bliżej - za pół roku”. Piosenka kończy się tak, jak to zdarza się często w życiu wielu
uczniów – „Znów za rok matura, za rok
cały”. Jeśli chodzi o tę maturę, zdawaną po ukończeniu szkoły średniej, to
istnieje możliwość poprawki, lub podejścia do egzaminu za rok. Natomiast istnieje
inna matura, którą zdaje się tylko raz w zyciu, jest to egzamin z dojrzałości
duchowej.
Dojrzałość
duchowa jest wyznacznikiem rozwoju naszego życia z Bogiem. Gdy rodzimy
się na nowo, jesteśmy wpierw jak niemowlęta, które karmi się mlekiem. W miarę
upływu lat „chodzenia z Panem” powinniśmy osiągnąć poziom pewnej dojrzałości, aby nie
być uciążliwymi w życiu społeczności Kościoła. Apostoł Paweł, udzialając pouczeń na temat życia we wspólnocie kościelnej, napisał: „Bracia, nie bądźcie dziećmi w myśleniu, ale bądźcie w złem jak
niemowlęta, natomiast w myśleniu bądźcie dojrzali” (1 Kor. 14:20).
Dojrzałość,
w języku greckim określona jest słowem „teleios”. Dla mnie jest to istotne, gdyż
lepiej oddaje treść wielu wersetów, w których w naszym popularnym przekładzie
pojawiają się inne określenia. Pan Jezus wezwał Swoich uczniów, nas również, aby byli „doskonali, jak Ojciec
wasz niebieski doskonały jest” (Mat.
5:48). Użyte tu słowo „teleios” wskazuje na osiągnięcie dojrzałości, na takim
poziomie, jaki nam wyznacza „dojrzałość” Ojca niebieskiego. Słowo „dojrzałość”
najlepiej ilustruje owoc, gdy osiąga ten stan w miarę upływu czasu, oraz
odpowiedniego odżywiania. Bóg nie musi osiągać dojrzałości, gdyż On
jest doskonały, w pełni dojrzały, kompletny od wieków i na wieki takim
pozostanie. My natomiast znajdujemy się przez całe doczesne życie w drodze do
pełnej dojrzałości - „bo cząstkowa jest
nasza wiedza i cząstkowe nasze prorokowanie; lecz gdy nastanie doskonałość (dojrzałość),
to, co cząstkowe, przeminie” (1 Kor. 13:10).
Aby
wejść na drogę dojrzewania, musimy wpierw narodzić się na nowo. Później, w
miarę upływu czasu i właściwego odżywiana się Słowem Bożym, mamy szansę osiągać
dojrzałość. Najlepszym miejscem, można powiedzieć że najlepszą szkołą, w której
osiągamy dojrzałość, jest lokalna społeczność Kościoła, Ciała Chrystusa, w którym wzajemnie się
budujemy, „aż dojdziemy wszyscy do
jedności wiary i poznania Syna Bożego, do męskiej doskonałości (dojrzałości), i dorośniemy do wymiarów pełni
Chrystusowej” (Efez. 4:13). Ta "męska doskonałość" jest miarą dojrzałości, jaką osiągamy w procesie upodobniania się
do Chrystusa, gdyż Ojciec przeznaczył nas do tego, abyśmy „się stali podobni do obrazu Syna jego, a On żeby był pierworodnym
pośród wielu braci” (Rzym. 8:29).
Dlatego Paweł wzywał wszystkich wierzących, aby trzymali się prawdy, której
nauczał, jak to ujął w liście do Kolosan – „Jego
to zwiastujemy, napominając i nauczając każdego człowieka we wszelkiej
mądrości, aby stawić go doskonałym (dojrzałym) w Chrystusie Jezusie” (Kol.
1:28).
Podobnie
jak w szkole, oprócz zajęć teoretycznych, uczniowie mają szanse poznawać
tajniki nauki na zajęciach praktycznych. Osobiście, w szkole najbardziej lubiłem
różnego rodzaju doświadczenia i zajęcia warsztatowe. Dzięki nim lepiej
zapamiętywałem różne zasady działania, o jakich nauczyciele mówili na
lekcjach. Apostoł Jakub w swoim liście zwraca uwagę na praktyczną stronę
naszego życia, gdy spotykają nas w życiu różne trudności. Dzieje się tak dlatego, abyśmy
wiedzieli, „że doświadczenie wiary
waszej sprawia wytrwałość, wytrwałość zaś niech prowadzi do dzieła doskonałego (dojrzałego), abyście byli doskonali (dojrzali) i nienaganni, nie mający żadnych braków”
(Jak. 1:3,4).
Tak jak rozpoznajemy, czy owoc jest już dojrzały, tak samo w naszym życiu powinniśmy zobaczyć oznaki
dojrzałości. Jakub pisze o tym również – „jeśli
kto w mowie nie uchybia, ten jest mężem doskonałym (dojrzałym), który i całe ciało może utrzymać na wodzy”
(Jak. 3:2). Mowa świadczy o zawartości
i stanie naszego serca, gdyż z obfitości serca mówią usta.
Naszym celem jest osiągnięcie pełnej
dojrzałości, a skoro brakuje nam na codzień takiego
postępowania, by dać świadectwo duchowej męskości, potrzebujemy największego
daru, jakim jest miłość. Wielu zabiega o to, aby prorokować, by znać wszystkie tajemnice i mieć wiarę przenosząca góry, jednak
najważniejszym znakiem duchowej dojrzałości jest miłość. Jan, jeden z pierwszych
uczniów Chrystusa wiedział o tym i pod koniec swego życia zachęcał wierzących: „Miłujmy więc, gdyż On nas przedtem
umiłował” (1 Jan 4:19). Ten
apostoł miłości miał na uwadze miłość dojrzałą, która usuwa wszelki strach.
Gdy Bóg wezwie nas na ten najważniejszy
egzamin, to z pewnością nie będzie pytać o ilość przeniesionych gór, czy
spełnionych proroctw, lecz zapyta o miłość, która jest znakiem dojrzałości, jaką tu na ziemi okazał
Chrystus. Apostoł Jan w swoim liście podrzuca nam kontrolne pytania, jak na próbnej maturze. Jedno z
nich brzmi: „Jeśli kto mówi: Miłuję
Boga, a nienawidzi brata swego, kłamcą jest; albowiem kto nie miłuje brata
swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi” (1 Jan. 4:20).
Pamiętajmy, że tej matury nie
będzie można zdawać „znów
za rok”, gdyż „postanowione jest
ludziom raz umrzeć, a potem sąd” (Hebr.
9:27).
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.