Z pewnościa w planach wielu prawicowych polityków w naszym kraju nadal marzy się Polska katolicka. Kilka lat wcześniej, gdy ta opcja polityczna była przy władzy, czytałem o zamiarze wprowadzenia prawa zrównującego krytykę doktryny katolickiej z atakiem na państwo polskie. Całe szczęście, że ten projekt pozostał wówczas jedynie w sferze marzeń katolickiego posła.
Teraz widzę, jak katolicki prezydent, w wyścigu do tego urzędu, próbuje „rzutem na taśmę” zwiększyć szansę popieranemu następcy. Wrzucenie, do narodowego kociołka niezgody, pomysłu narodowej żałoby po śmierci papieża, jest właśnie taką próbą. Z pewnością przyświeca temu nadzieja, jak to już ktoś powiedział, że „ciemny naród to kupi”.
Obawiam się jednak, że nawet oponenci tego pomysłu, też nabiorą wody w usta, gdyż nie będą chcieli narazić się na utratę notowań w kampanii wyborczej. Zauważyłem, że zwolennicy rozdziału kościoła i państwa, zamiast zachowania takiego stanowiska, szumnie wybierają się na pogrzeb do Watykanu, nie jako wyznawcy wiary katolickiej, lecz jako pełniący urzędy państwowe. Hipokryzja ma się dobrze wśród takich wybrańców narodu.
Uważam, że konstytucyjny rozdział państwa i kościoła jest gwarancją równego traktowania wszystkich obywateli względem tego, czy wierzą i jak, oraz niewierzących. Powstaje jednak pytanie o to, jak wobec wyborów prezydenckich, parlamentarnych czy też samorządowych powinni zachować się wierzący ewangelicznie, którzy postawili przede wszystkim na Boże Królestwo. Przecież nie bez kozery wierzymy, że „nasza zaś ojczyzna jest w niebiosach, skąd też oczekujemy Zbawiciela, Pana Jezusa Chrystusa” (Flp 3:20). Na niej skupiamy naszą uwagę, tam gromadziny nasze skarby, gdyż tam ulokowaliśmy już nasze serca.
Jednakowoż Biblia naucza nas rówież odnośnie do zachowań wobec teraźniejności. W nauczaniu Pana Jezusa, tak i w listach aposotolskich, czytamy o naszym zobowiązaniu wobec tych, którzy sprawują włądzę. Pan Jezus, gdy zapytano Go właśnie o stosunek do władzy, która ma prawo ściągać podatki, powiedział: „Oddajcie więc to, co cesarskie, cesarzowi, a to, co Boskie, Bogu” (Mt 22:21). Apostoł Paweł poświęcił również wiele uwagi w swoich listach na temat stosunku do władzy świeckiej. Najbardziej znane miejsce i najczęściej cytowane znajduje się w Liście do Rzymian: „Nie ma bowiem władzy, która nie pochodziłaby od Boga. Te zaś, które są, ustanowione są przez Boga” (Rz 13:1).
Warto zwrócić uwagę na to, że tamta władza miała charakter okupacyjny wobec narodu wybranego. Mało tego, Paweł zachęcał również wierzących słowami: „Proszę więc przede wszystkim, aby prośby, modlitwy, błagania i dziękczynienia były zanoszone za wszystkich ludzi, za królów i wszystkich rządzących, abyśmy mogli wieść życie spokojne i bezpieczne, z całą pobożnością i godnością” (1 Tm 2:1,2). Oczywiście, jak często podkreślam, cytując te wersety, że apostoł miał na uwadze cel naszych modlitw, czyli spokojne i bezpieczne życie w pobożności i w spokoju, a nie dobre samopoczucie rządzących.
Są sytuacje, gdy pomimo podporządkowania władzy świeckiej, musimu dokonać oceny sytuacji i zachować postawę posłuszeństwa Bogu, który jest naszym jedynym Panem. Już pierwsi chrześcijanie, nasi bracia w powstającym Kościele Jezusa Chrystusa musieli dokonać wyboru - „Czy wobec Boga jest słuszne bardziej słuchać was niż Boga?” (Dz 4:19).Oczywiście, gdy rządzący będą zabraniać wierzącym głosić Bożą prawdę, odpowiemy: „Nie możemy przecież nie mówić tego, co widzieliśmy i słyszeliśmy” (w. 20). Dzisiaj, hipotetycznie, gdyby zostało uchwalone przez katolicki sejm prawo zrównujące krytykę doktryny katolickiej ze sprzeciwem wobec prawa państwowego, to wybór byłby oczywisty. Ponieważ doktryna katolicka znacznie odbiega od nauki Słowa Bożego, to wierzący ewnagelicznie chrześcijanie muszą wyrazić sprzeciw wszelkiemu zafałszowaniu. Wszelkie konsekwencje takiego sprzeciwu z radością weźmiemy na siebie, podobnie jak nasi bracia w pierwszym wieku - „Oni odchodzili sprzed Sanhedrynu i cieszyli się, że stali się godni cierpieć dla tego Imienia. Nie przestawali też co dzień nauczać w świątyni i po domach i głosić Dobrą Nowinę o Chrystusie Jezusie” (Dz 5:41,42).
Jak wiemy, apostoł Paweł posiadał obywatelstwo rzymskie i we właściwym momencie, gdy to było konieczne, powołał się na nie. W ten sposób Bóg mógł zrealizować plan, jaki wyznaczył dla Swego wiernego sługi i w godzinie wielkiej próby, powiedział mu: „Odwagi, jak bowiem dałeś o Mnie świadectwo w Jeruzalem, tak trzeba dać świadectwo i w Rzymie” (Dz 23:11). Bóg jest Panem ponad wszelką władzą.
Skoro Bóg ustanawia władze, istnieją różne sposoby, w jaki te władze powstają, czy przez wybory, czy z racji ustanowienia w ramach królewskich dynastii, czy panujących sił politycznych. Jako obywatele mamy prawo uczestniczyć w tym procesie. Ostateczny rezultat jednakowoż zawsze będzie zależał od tego, na co Bóg pozwoli. Podobnie było w sytuacji, w jakiej znalazł się naród izraelski. Odsyłam do wpisu, jaki zamieściłem na blogu 10 lat temu „Przekleństwo demokracji”, z którego zamieszczam krótki cytat:
„Sytuacja, szczególnie dotycząca wyboru głowy państwa, nasuwa mi skojarzenie z tym, czego domagali się Izraelici w czasach proroka Samuela. Wówczas to, przyszli starsi izraelscy do proroka i powiedzieli: „Ustanów nam więc króla, aby sprawował nad nami sądy, jak to jest u wszystkich narodów” (1 Sm 8:5). A przecież mieli najlepszego Króla ze wszystkich królów, gdyż sam Bóg ich prowadził i zaspokajał wszystkie potrzeby. Oni chcieli dostosować swoją sytuację do tego, co miały inne narody, oczywiście pogańskie.
Samuel zasmucił się tak bardzo żądaniem ludu, że szukał pocieszenia w modlitwie do Boga. Bóg udzielił mu zaskakującej odpowiedzi, którą można ująć w następujących słowach: „Skoro chcą, niech mają, a ty im powiedz, jakie życie ich czeka pod panowaniem króla, jakiego sobie wybiorą”.
Boża odpowiedź jest długą listą uprawnień króla. Między innymi, będą to podatki, służba na dworze, prace na królewskich posiadłościach. A na końcu tej listy, Bóg zapowiedział: „Wówczas będziecie narzekali z powodu króla, którego sobie wybraliście, lecz PAN tego dnia wam nie odpowie” (1 Sm 8:18).
Historia kończy się smutnie, gdyż pomimo tej zapowiedzi Boga, „Lud nie chciał jednak usłuchać głosu Samuela, lecz odpowiedział: Nie! Niech nad nami będzie król!” (1 Sm 8:19).
Czyż brak błogosławieństwa nie jest przekleństwem i zapewnieniem, że Bóg nie będzie odpowiadać na wołanie ludu? Osądźmy sami.”
Piszę zasmucony tym, co niedawno usłyszałem z ust ewangelicznie wierzących osób, ktore oświadczyły, że będą głosować na kandydatów o bardzo antysemickich poglądach i dążących do przywrócenia „Polski dla katolików” wyłącznie. Uważam, że wybory są dla osób wierzących sprawdzianem w jakim kraju chcą mieszkać, aby „wieść życie spokojne i bezpieczne, z całą pobożnością i godnością” (1 Tm 2:2).
Henryk Hukisz