Kilkanaście lat mieszkałem w najbardziej kapitalistycznym kraju, jakie znam - w Stanach Zjednoczonych. Tam wszystko musi być wpierw zareklamowane, zachwalane, bo inaczej nikt tego nie kupi. Zasada ta dotyczy również kościołów. Dlatego zachwala się mówców, programy, teologie, dotyczy to także Biblii, Księgi zawierającej najważniejsze przesłanie samego Boga do człowieka. Ponieważ wychowałem się w PRL-owskiej Polsce, obce mi były reklamy Biblii i zachwalanie różnych mówców w kościołach. Zawsze wiedziałem, że Biblia jest najlepszą Księgą, jaką każdy człowiek powinien posiadać, czytać i ufać jej zawartości i nie potrzebuje reklamy.
Ponieważ tam za oceanem istniała niezliczona ilości przekładów, wydań, opraw i dodatków do Biblii, rzeczą oczywistą było ich zachwalanie. Z tym się oswoiłem już po krótkim czasie. Jeśli chodzi o Biblię, to można było spotkać przeróżne tłumaczenia i wydania przeznaczone specjalne dla określonych grup ludzi. Może to było dobre, bo w ten sposób zwiększała się liczba osób zainteresowanych samą Biblią. Najgorsze jednak w tym było to, że różne dodatki, jak i same przekłady, wprowadzały zamieszanie w odbiorze samego Słowa Bożego. Oprócz Biblii, jako czyste Słowo Boże, powstawały tzw. parafrazy tekstu biblijnego, które odbiegały od zasadniczego tekstu tak daleko, że wprowadzały fałszywe pojęcia o Bogu.
Oprócz różnych Biblii obecnie pojawia się coraz więcej wydań z komentarzami znanych komentatorów i nauczycieli. Takie wydania mają na celu ukierunkowanie uwagi czytelnika Biblii na określoną interpretację, jaką dany autor uznaje za właściwą. W tym wyścigu do zdobywania czytelników dla swojej interpretacji Biblii powstała Full Life Study Bible. Oficjalnie można przeczytać w internecie o celu, jaki przyświecał wydawcom - „Dla wielu ludzi na całym świecie Biblia i materiały do studiowania Biblii są po prostu niedostępne. Fire Bible, pierwotnie znana jako Full Life Study Bible, a później nazwana Life in the Spirit Bible, została stworzona, aby zapewnić bibliotekę składającą się z jednej książki, która da pastorom i świeckim liderom narzędzia umożliwiające im głoszenie, nauczanie i docieranie do innych z Ewangelią na solidnych podstawach teologicznych, podkreślając Osobę i działanie Ducha Świętego. Ta Biblia, która podsyciła płomienie globalnego przebudzenia i wzrostu kościoła, jest teraz dostępna dla ciebie”. Zespół autorów obszernych komentarzy pracował pod redakcją dwóch osób - Donald C. Stamps, M.A., M. Div. i Dr. J. Wesley Adams, Ph.D. Natomiast tekstem biblijnym tego wydania są przekłady - King James Version, New International Version albo English Standard Version. W naszym polskim wydaniu posłużono się tzw. przekładem Zaremby.
Osobiście mam pewną awersję do tych komentatorów, którzy łączą swoje słowa z tekstem Pisma Świętego. Zupełnie inaczej odbiera się przypisy do wersetów wydane oddzielnie od tekstu biblijnego, inaczej natomiast, gdy ten komentarz zostanie wpisany wprost do tekstu biblijnego na stronach Biblii. Nie ważne jest dla mnie, czy komentatorem jest John Mac Arthur czy Stanley M. Horton. Są to tylko ludzie i ich słowa nie mogą w żaden sposób być wpisane wprost do tekstu biblijnego. Apostoł Paweł napisał pod natchnieniem Bożym, że „całe Pismo jest natchnione przez Boga...” (2 Tym. 3:16) a w ostatniej księdze Biblii czytamy: „Jeśli ktoś doda coś do nich, to Bóg doda mu plag opisanych w tej księdze” (Obj. 22:18). Dlatego wolę czytać tekst biblijny z Księgi, w której nie ma żadnych ludzkich dodatków. Takie jest oczywiście moje osobiste zdanie i przy nim chcę pozostać.
Nie oznacza to, że nie korzystam z żadnych komentarzy do Biblii. Jak najbardziej i posiadam ich nawet sporą bibliotekę, nie licząc możliwości korzystania z materiałów dostępnych w internecie. Zawsze jednak będzie to materiał z innej półki, a nie wprost z Księgi, jaką jest dla mnie Biblia, czyli Pismo Święte. Komentatorzy zawsze wprowadzają element doktrynalny. Inaczej postrzegają pewne zapisy biblijne baptyści, inaczej luteranie czy zielonoświątkowcy, nie mówiąc o katolikach. Dlatego zaczęły pojawiać się przekłady Biblii przeznaczone dla określonych grup wyznaniowych. Co ciekawe, tam na Zachodzie istnieją głównie przekłady katolickie, luterańskie i ewangeliczne. U nas natomiast oprócz katolickiej Tysiąclatki i protestanckiej Brytyjki, pojawił się przekład baptystyczny, nazywany częściej jako „Biblia Zaremby”. Z racji bliskości doktrynalnych korzystają z niego prawie wszystkie środowiska ewangelikalne. Tyle jeśli chodzi o formalną ocenę dostępnych nam przekładów polsko-języcznych. Muszę jeszcze wspomnieć o pewnym zabytku, jakim jest Biblia Gdańska z 1632 roku, która została uwspółcześniona i przyznam, że czyta się ją zupełnie dobrze w XXI wieku. Dla mnie osobiście jest ona przekładem najbardziej zbliżonym do tekstów oryginalnych. Tak osobiście uważam, chociaż najczęściej korzystam z przekładu Ekumenicznego, w którym usunąłem to określenie, gdyż w środowisku ewangelicznym wywołuje ono u niektórych egzemę na skórze.
Moje zainteresowanie Fire Bible lub jak ją nazywam - „Ognistą Biblią”, jest niewielkie. Nawet nie posiadam jej w formie drukowanej, pomimo oferty po obniżonej cenie. Korzystam natomiast z pełnego wydania materiałów studyjnych „Global Study Edition” w wersji cyfrowej, które zostały przetłumaczone w polskim wydaniu tej Biblii. Jeśli chodzi o komentarze w sensie ogólnym, lubię mieć dostęp i wybór materiałów napisanych przez różne mądre osoby. Natomiast w przypadku omawianej „Fire Bible” nie zachęca mnie wybór polskiego przekładu ze względu na niezbyt precyzyjne podejście do wielu węzłowych wersetów Pisma Świętego. Mogę tak napisać nie dlatego, że sam mógłbym dokonać lepszego przekładu, lecz jedynie dlatego, że staram się zawsze dotrzeć do znaczenia tekstu biblijnego w oryginale. Dlatego każdy przekład Biblii oceniam w odniesieniu do zgodności z oryginałem a nie do literackiego upodobania tłumaczy.
Wytrwali czytelnicy mojego bloga, który istnieje od końca 2011 roku, wiedzą, że dużo miejsca poświęcam Biblii i jej znaczeniu w życiu człowieka wierzącego w Boga. Dzięki Biblii możemy usłyszeć samego Boga i poznać Jego intencje, jakie posiada w swoim sercu. Słowa z Biblii stanowią fundament dla naszej wiary i ufności wobec Boga. Dzięki temu, co zostało dla nas zapisane na stronicach Biblii, wiemy jak powinniśmy żyć i w jaki sposób możemy okazać Bogu właściwy Mu szacunek, oddając Mu należną chwałę. Dlatego przywiązuję wielką wagę do przekładu Biblii, z jakich korzystam, zarówno w języku polskim głównie, jak i angielskim.
Ciągle pojawiają się nowe przekłady Biblii, co niestety wywołuje niepożądaną reakcję ze strony jej czytelników, a mianowicie spada jej autorytet. Dodatkowym elementem obniżenia szacunku do zapisanego słowa jest powszechne odchodzenie od wersji drukowanej. Korzystam z komputerowych Biblii i innych biblijnych materiałów, lecz uważam, że kaznodzieja Słowa Bożego, stojąc w miejscu publicznym lepiej uszanuje to, co Bóg mówi, jeśli w ręku będzie trzymać Pismo Święte a nie telefon. Ważne jest też to, kto jest nauczycielem Słowa Bożego. Apostoł Paweł zapytał skłóconych wokół różnych nauczycieli Koryntian: „Czy wszyscy nauczycielami?” (1 Kor. 12:29). Później, gdy wprowadzał młodego Tymoteusza w tajniki służby Słowa Bożego, polecił: „co słyszałeś ode mnie wobec wielu świadków, to przekaż ludziom godnym zaufania, którzy będą zdolni i innych nauczać” (2 Tym. 2:2 [B.W.]).
Chcę teraz zwrócić uwagę na korzyść, jaką daje umiejętne używanie komentarzy z opisywanego tu wydania „Fire Bible”. Do wspomnianego wersetu z 2 Tym. 2:2 dodany jest przypis (korzystam z wersji elektronicznej): „Słowo „godny zaufania” w tym wersecie odnosi się nie tylko do darów i wiedzy danej osoby, ale także do jej charakteru i stylu życia. Zwróć uwagę na postęp służby tutaj i sposób, w jaki opisuje proces uczniostwa, który obejmuje cel szkolenia chrześcijan w praktycznych dyscyplinach naśladowania Chrystusa, którym jest prowadzenie innych do Niego, a następnie również poddanie ich szkoleniu”. Z tego przypisu wynika, że nie wystarczy posiadać Biblię z komentarzami, nawet „ognistymi”, aby przystąpić do skutecznego nauczania innych. Potrzebne jest dobre szklenie, zdobycie warsztatu kaznodziejskiego, aby stać się „godnym zaufania, by być zdolnym innych nauczać”.
Skoro już nabyłeś „Ognistą Biblię”, nie żałuj czasu na dobre przygotowanie się do nauczania, jeśli oczywiście wpierw otrzymałeś powołanie od Tego, który „uczynił jednych apostołami, innych prorokami, innych głosicielami Dobrej Nowiny, jeszcze innych pasterzami i nauczycielami, aby uzdolnić świętych do wykonywania dzieła służby, do budowania Ciała Chrystusa” (Ef. 4:11,12). Bez tego kroku, żadna, nawet najlepiej nazwana Biblia nie uczyni nikogo nauczycielem Słowa Bożego
Podsumowując ten temat, chcę zwrócić uwagę na fakt, że autorom tego wznowienia chodzi głównie o marketing. Dlatego istniejące już wydanie Full Life Study Bible zmodyfikowano przez dodanie komentarzy, aby zaistnieć na rynku z nowym tytułem Fire Bible. Tak dzieje się za oceanem. U nas natomiast, dla odświeżenia rynku dla „Biblii Zaremby” dodano do niej komentarze i teraz akcja reklamowa napędza sprzedaż. Warto zauważyć, iż obecnie na naszym rynku najlepiej sprzedaje się towar z angielskimi nazwami, dlatego pozostawiono obcobrzmiący tytuł „Fire Bible”, co niektórym sprawia niemały kłopot z wymową.
Ogólnie rzecz ujmując, niech to nowe wydanie sprzyja zwiększeniu czytelności Słowa Bożego, aby mogło spełniać się to, o czym pisze Paweł: „Blisko ciebie jest Słowo, w twoich ustach i w twoim sercu, a jest to Słowo wiary, które głosimy. Jeśli więc swoimi ustami wyznasz, że Panem jest Jezus, i uwierzysz w swoim sercu, że Bóg wskrzesił Go z martwych, będziesz zbawiony” (Rzym. 10:8,9).
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.