Przygotowując się do spotkania na temat „Rodzina w potrzasku”, przeanalizowałem tło, jakie nam obecnie towarzyszy w pojmowaniu wielu spraw w naszym życiu. Zastanawiam się, czy powinniśmy zachować jakiś dystans do współczesnej filozofii, jaką jest postmodernizm.
Postmodernizm powstał w wyniku sprzeciwu wobec głównych pojęć filozofii modernistycznej, jaka inspirowała ludzi na początku XX wieku. Na czym ta filozofia polegała?
Modernizm był zaprzeczeniem dotychczasowych dokonań i osiągnięć człowieka, był odrzuceniem dotychczasowych tradycji i zwyczajów. Co ciekawe, „w V wieku naszej ery słowo modernus oznaczało chrześcijanina, człowieka nowej ery, przeciwstawionego człowiekowi czasów pogańskich” (net). Lecz świat na przełomie XIX i XX wieku był głównie za odrzuceniem porządku i pobożności, jakie wynikały z naśladowania Boga. Nietzsche, główny propagator tej ideologii, głosił: „wolę mocy oraz kult nadczłowieka – silnej jednostki, pełnej energii, uprawnionej do władzy nad rzeszą słabych. Ten może działać „poza dobrem i złem”, odrzucić prawa, normy i wartości” (net).
Postmodernizm następujący po modernizmie, jest odwołaniem się do człowieka, który staje się bogiem i sam ustanawia normy postępowania. Prawda jest względna i każdy ustanawia własne pojęcie, co jest dla niego słuszne. Postmodernistyczne teorie zawierają bowiem częściowo trafną krytykę dotyczącą dotychczasowej tradycji filozoficznej czy kulturowej. Ta filozofia inspiruje do spojrzenia na wiele zagadnień z innego punktu widzenia, tworząc pewien wkład do postępu cywilizacyjnego. W tym nurcie zrodziła się cywilizacja korporacyjna, narzucająca mechanizmy kontrolujące nie tylko procesy ekonomiczne, lecz również samego człowieka. Z tego powodu te idee stają się w wielu przypadkach pułapką, w którą wpada wielu przywódców religijnych, z liderami kościołów ewangelicznych włącznie. Możemy zaobserwować w nauczaniu zborowym trendy zaczerpnięte wprost z filozofii i kultury postmodernistycznej.
Rozwój technologii i edukacji, co samo w sobie jest zjawiskiem pozytywnym, spowodował wyzwolenie się od dotychczasowych form zwyczajowych i kulturalnych. Feminizm, równość praw każdej grupy społecznej, mający pozytywne oddziaływanie na zjawiska społeczne i zawodowe, doprowadził do zaniechania pielęgnowania zachowań wynikających z tradycji biblijnej. Szczególnie w małżeństwie i rodzinie, nauka apostolska na temat różnicy w pojmowaniu ról, została zastąpiona ideologią postmodernistyczną. Ponieważ małżeństwo, jako podstawowa relacja pomiędzy mężczyzną i kobietą, często nie spełniało pokładanych w nim oczekiwań, sugeruje się, że należy zastąpić go inną formą, jak „kohabitacja”, czyli wspólne mieszkanie, partnerstwo lub związki jednopłciowe.
W zakresie pojęcia płciowości i małżeństwa, nastąpiło całkowite odrzucenie podstaw biblijnych. Podział na „oddzielne sfery” stał się reliktem średniowiecza, ponieważ teraz człowiek sam siebie określa kim jest. Tożsamość płciowa, społeczne poczucie bycia mężczyzną lub kobietą oraz seksualność, czyli biologiczne określenie męskości i kobiecości, zostają teraz określone według własnych pragnień opartych na osobistych doświadczeniach i intuicyjnym zrozumieniu reagowania swojego organizmu. Uznaje się tylko to, co odpowiada własnym pragnieniom, ponieważ nie uznaje się wyższego autorytetu, nie ma już prawdy absolutnej. Doświadczenie seksualne sprowadzone zostaje do poziomu zaspokojenia potrzeb fizjologicznych. Powszechność antykoncepcji spowodowała, że współżycie płciowe dozwolone jest praktycznie w każdej możliwej relacji, od wieku nastoletniego do wszelkich kontaktów pozamałżeńskich, że o pedofilii nie wspomnę.
Przenikanie ideologii postmodernistycznej do nauczania w kościołach prowadzi w rezultacie do kompromisu z poglądami tego świata. Paweł nakazuje zdecydowanie: „abyście już nie postępowali tak, jak poganie w ich próżnym myśleniu. Ciemności ogarnęły ich rozum, a życie Boże stało się dla nich czymś odległym, z powodu panującej w nich niewiedzy, na skutek zatwardziałości ich serca” (Ef 4:17,18).
Czyż daremne są teraz ostrzeżenia apostoła Pawła z Listu do Koryntian - „Nie wprzęgajcie się w jedno jarzmo z niewierzącymi. Co bowiem łączy sprawiedliwość i bezprawie? Lub jaka wspólnota między światłem a ciemnością? Jaka też harmonia między Chrystusem a Beliarem lub, co ma wspólnego wierzący z niewierzącym? Jakie wreszcie może być porozumienie między świątynią Boga a bożkami? My bowiem jesteśmy świątynią Boga żyjącego, zgodnie z tym, co Bóg powiedział: Zamieszkam w nich i wśród nich będę się przechadzał, i będę ich Bogiem, a oni będą Moim ludem” (2 Kor. 6:14-16). Jest to w prawdzie cytat z Tory i Proroków, jednak z uwagi na to, że Całe Pismo jest natchnione przez Boga i jest pożyteczne dla nas, abyśmy byli przygotowani do czynienia wszelkiego dobra (2 Tm 3:16-17), to te słowa są obowiązującym nakazem dla Kościoła przez wszystkie wieki, do momentu, aż przyjdzie Pan.
Pamiętajmy, że modernizm, postmodernizm i wszelkie inne filozofie tego świata, przeminą jak uschnięta trawa. Jedynie „Słowo Pana trwa na wieki. Tym Słowem zaś jest Słowo, które zostało wam ogłoszone” (1 Ptr. 1:25).
Następny wiersz w Liście Piotra brzmi: „Odrzućcie więc wszelkie zło, wszelki podstęp, obłudę, zazdrość i wszelkie oszczerstwa”. Uważajmy więc, aby nie wpaść w śmiertelną zasadzkę, aby nie znaleźć się w potrzasku, z którego nie będzie już wyjścia.
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.