Pamiętam czasy, kiedy w okresie zakończenia roku, zakłady pracy organizowały zabawy sylwestrowe. Najczęściej odbywały się one w pomieszczeniach zakładowych, później stać już było na przygotowanie hucznych zabaw w wynajętych lokalach rozrywkowych. Osobiście nie interesowałem się tego rodzaju zabawami, głównie ze względu na wychowanie, jakie wyniosłem z domu. Rodzice nauczyli mnie, że jako osoba wierząca w Pana Jezusa, nie powinienem postępować tak, jak to czyni świat. Lecz z opowiadań i doniesień prasowych wiem, że na sylwestrowych zabawach, trwających do białego rana, oprócz tańców i wybornego jadła, w gardła imprezowiczów wlewano spore ilości przeróżnych rodzajów alkoholi. Dzięki temu w tę noc taksówkarze zarabiali najlepiej, odwożąc pijanych pasażerów do domów.
Dziś, być może już nie zakłady pracy zajmują się organizowaniem noworocznych zabaw, lecz wyspecjalizowane firmy, które profesjonalnie przygotowują zabawę w najdrobniejszych szczegółach, z odwozem limuzynami do domów włącznie.
Lecz co to ma wspólnego z moim blogiem? Nie zajmuje się przecież kwestiami ogólnospołecznymi. Zmiany, jakie obserwuję w życiu społecznym ludzi określających się jako chrześcijanie, zmuszają mnie do zajęcia stanowiska w tej kwestii.
Może wpierw trochę o historii. Bez wchodzenia w szczegóły, nawiążę jedynie do warstwy kościelnej, jako że my Polacy, jesteśmy przywiązani do tzw. tradycji chrześcijańskich. Z oficjalnych stron internetowych, gdzie dziś można poczytać niemal na każdy temat, dowiedziałem się, że “sylwester ma pochodzenie mitologiczne. Jak głosi legenda, grecka wróżka Sybilla przepowiedziała, że w roku 1000 nastąpi koniec świata. Zagłady dokonać miał uwięziony w lochach Watykanu smok Lewiatan. Wśród ludności krążyła historia o tym, jak w 317 roku papież Sylwester I uwięził bestię w lochach Watykanu. Sybilla twierdziła, że potwór wybudzi się z wielowiekowego snu i w nocy z 999 na 1000 rok zniszczy istniejącą cywilizację. Gdy zbliżał się przepowiadany czas spełnienia wróżby, w Watykanie urzędował papież Sylwester II. Nie tylko ludność Rzymu, ale cała Europa w napięciu, strachu i przerażeniu oczekiwała nadejścia pamiętnej nocy. W społeczeństwie zrodziło się logiczne skojarzenie, że skoro Sylwester I uwięził smoka, to Sylwester II będzie tym, który go uwolni. Zatrwożeni ludzie oczekiwali na zagładę. Niektórzy chowali się w domach, inni modlili się, a jeszcze inni odprawiali religijne pokuty”. (net)
Piszę o tym, ponieważ coraz częściej spotykam się na stronach internetowych zborów ewangelicznych z informacjami o imprezach sylwestrowych organizowanych na przełomie roku. By nie być gołosłownym, podaję jedno z takich zaproszeń: “Serdecznie zapraszamy na ostatni wieczór tego roku! Spędź go wspólnie z nami w rodzinnym gronie przy dobrej zabawie, tanecznych rytmach disco i smacznym jedzeniu... 19:00 - 19:45 - Uwielbienie, Modlitwa i Słowo. 20:00 - Oficjalne rozpoczęcie Zabawy Sylwestrowej. 20:00 – 01:30 - Zabawa w rytmach Disco, Konkursy dla dorosłych i dzieci, Karaoke”
W jednym worku – uwielbienie, modlitwa, Słowo - tylko 45 minut, natomiast zabawa w rytmie disco, karaoke aż 5 i pół godziny. Zabawa do białego rana, tylko o szampanach i innych trunkach nie ma informacji.
Pisałem już kilkakrotnie o podobnych trendach jakie wkradają się do ewangelicznego chrześcijaństwa - “Ewangelia na wesoło” oraz, “Wesoły autobus”. Niepokoi mnie odejście od zasadniczej treści, jaką niesie prawdziwe chrześcijaństwo, to jest, zwiastowanie ewangelii zbawienia, a nie zabawiania. Niestety, coraz częściej, zamiast głoszenia ewangelii, przeprowadzane są programy rozrywkowe. Nic dziwnego, że takie "kościoły'" liczebnie rosną, gdyż więcej jest chętnych do zabawy, niż do pokuty.
Kościół jest Ciałem Pana Jezusa, za które Chrystus oddał swe życie. On zapłacił najwyższą cenę, przelał swą krew, aby nas wykupić z przekleństwa grzechu i śmierci wiecznej. Dlatego uważam, że przekształcenie spotkań chrześcijańskich na huczne imprezy rozrywkowe jest co najmniej niesmaczne. O ile nie jest wynikiem podporządkowania się duchowi antychrysta.
Apostoł Jan pisał już pod koniec I wieku: “Dzieci, ostatnia to już godzina. A słyszeliście, że ma przyjść antychryst, lecz oto już teraz wielu antychrystów powstało. Stąd poznajemy, że to już ostatnia godzina” (1 Jan 2:18). A wiadomo, że antychryst znaczy, nie tylko przeciwstawianie się Chrystusowi, lecz również wszystko inne, co podaje się za Chrystusa, co naśladuje naszego Pana, a nie pochodzi od Niego. Już słyszę argumenty, że Pan Jezus został nazwany “przyjacielem grzeszników i celników”. Tak, to prawda, lecz On nie uczestniczył w tym, co oni czynili.
Apostoł Paweł napisał później do wierzących “To więc mówię i zaklinam na Pana, abyście już więcej nie postępowali, jak poganie postępują w próżności umysłu swego, mający przyćmiony umysł i dalecy od życia Bożego przez nieświadomość, która jest w nich, przez zatwardziałość serca ich, mając umysł przytępiony, oddali się rozpuście dopuszczając się wszelkiej nieczystości z chciwością” (Efez. 4:17-19). Tak chrześcijaństwo rozumiał apostoł Paweł. Do takiego życia zobowiązuje prawdziwych chrześcijan nauka płynąca z Biblii.
Apostoł Piotr uważał, że przywilejem chrześcijanina jest również cierpieć dla Chrystusa. Pisał, że skoro “Chrystus cierpiał za was, zostawiając wam przykład, abyście wstępowali w jego ślady” (1 Ptr. 2:21). Apostoł kontynuował tę myśl w kolejnych rozdziałach, zachęcając wierzących - “uzbrójcie się też i wy tą myślą, gdyż kto cieleśnie cierpiał, zaniechał grzech” (1 Ptr. 4:1). Pisał o tym, dziwiąc się, że niektórzy z nich, po wyzwoleniu z grzesznych uwikłań, schodzą się znów “razem z nimi na takie lekkomyślne rozpusty” (w. 4). A miał na uwadze nic innego, jak powrót do tego, co czynili zanim narodzili się na nowo, czyli: “zachcianki pogańskie oddając się rozpuście, pożądliwości, pijaństwu, biesiadom, pijatykom i bezecnemu bałwochwalstwu” (w.3).
Jeśli kościół schodzi się na wspólne spotkanie, to zgodnie z nauczaniem apostolskim, wierzący w Pana Jezusa winni dostosować się do biblijnych zaleceń - “Gdy się schodzicie, jeden z was służy psalmem, inny nauką, inny objawieniem, inny językami, inny ich wykładem; wszystko to niech będzie ku zbudowaniu” (1 Kor. 14:26). A gdy schodzili się na modlitwę, to Paweł zalecał: “W modlitwie bądźcie wytrwali i czujni z dziękczynieniem, a módlcie się zarazem i za nas, aby Bóg otworzył nam drzwi dla Słowa...” (Kol. 4:2,3).
Gdy uważnie czytamy Biblię, możemy zauważyć, że już na samym początku pojawiały się problemy w czasie zborowych spotkań. Paweł pisał również i o tym - “Słyszę bowiem najpierw, że gdy się jako zbór schodzicie, (…) nie spożywacie w sposób należyty Wieczerzy Pańskiej; każdy bowiem zabiera się niezwłocznie do spożycia własnej wieczerzy i skutek jest taki, że jeden jest głodny a drugi pijany” (1 Kor. 11:20,21). Lecz to, co napisał apostoł, nie jest zachętą i wzorem dla innych, lecz przestrogą.
Paweł uświadamiał wierzących o odpowiedzialności, jaką przyjęli na siebie, gdy świadomie decydowali się na naśladowanie Chrystusa. Pamiętajmy więc o słowach przestrogi: “Nie błądźcie, Bóg się nie da z siebie naśmiewać; albowiem co człowiek sieje, to i żąć będzie” (Gal. 6:7).
Henryk Hukisz
No comments:
Post a Comment
Note: Only a member of this blog may post a comment.