Tuesday, May 28, 2013

Żołnierze Chrystusa

 
 Dzisiaj jest jedno z większych świąt państwowych w Stanach Zjednoczonych – „Memorial Day”, obchodzone zawsze w ostatni poniedziałek maja. Słuchając wiadomości na lokalnym kanale, zwróciłem uwagę, że coraz mniej miejsca poświęca się żołnierzom, natomiast więcej uwagi podczas obchodów tego święta, zajmuje przygotowywanie  różnorodnych potraw na otwarcie sezonu grliowego. Wielu znajomych Amerykanów, w przededniu tego święta, zadało mi pytnaie: "Co będę miał na grillu w tym dniu?"


"Memorial Day" został ustanowiony już dość dawno, bo po zakończeniu wojny secesyjnej, gdy północ i południe starły się na wielu polach bitewnych. Zginęło wówczas wielu żołnierzy, zarówno po strone unijnej, jak i konfederatów i ich mogiły pozostały tam, gdzie walczyli. W 1868 roku, na rozkaz generał Johna Logana zaczęto składać kwiaty na grobach poległych żołnierzy po obu stronach. Ten zwyczaj miał przyczynić sie do szybszego zjednoczenia obywateli wszystkich Stanów. Natomiast, po pierwszej wojnie światowej objęto pamięcią również tych żołnierzy, którzy  polegli na wszystkich innych frontach, gdzie walczyli Amerykanie. Jednym z oficjalnych powodów obchodów tego święta, oprócz otwarcia sezonu grilowego, jest pamięć o tych, którzy zginęli na polach walki.
W Polsce mamy Grób Nieznanego Żołnierza, przy którym upamiętnia się jednocześnie wszystkich poległych na polach walk. Może to i prościej, i bez obżarstwa.
Żołnierka jest również częścią Bożego Królestwa. Jezus, zapowiadając budowę Kościoła, powiedział, że go „bramy piekielne nie przemogą” (Mat. 16:18), chociażby całe piekło rzuciło mu wyzwanie. Zresztą, żeby nie było wątpliwości, jakie okoliczności będą towarzyszyły rozwojowi Kościoła, Chrystus powiedział wyraźnie, „Nie mniemajcie, że przyszedłem, przynieść pokój na ziemię; nie przyszedłem przynieść pokój, ale miecz” (Mat. 10:34). Może dla niektórych jest to zaskoczeniem, ale taka jest prawda, ponieważ pomiędzy światłością i ciemnością nie ma pokoju, lecz jest ciagła walka. Jezus, jako prawdziwa światłość, przyszedł na świat pogrążony w ciemności. Pojawienie się tej światłości zostało odebrane przez księcia tego świata, jako wyzwanie. Dlatego diabeł zwołał powszechną mobilizację wśród demonów i cały czas trwa w stanie wojny.
W innym miejscu Jezus powiedział: „A na tym polega sąd, że światłość przyszła na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność, bo ich uczynki były złe.  Każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światłości i nie zbliża się do światłości, aby nie ujawniono jego uczynków” (Jan 3:19,20). W tej sytuacji staje się oczywiste, że nasze życie jest podobne do życia żołnierzy gdyż, zostaliśmy zaciągnięci do wojska Pana Jezusa.
Jeden z moich ulubionych zespołów,  Ernie Hasse & Signature Sound, śpiewa piosenkę „No unknown soldiers” (Nie ma nieznanych żołnierzy). Słowa tej piosenki mówią, że Bóg zna wszystkich Swoich po imieniu i kiedy jest wezwanie do apelu, każdy żołnierz stanie do niego. Dalej jest powiedziane, że żaden ranny nie jest pozostawiony na polu, nie ma też zaginionych w boju, gdyż każdy otrzymał rozkaz od Króla i w końcu spocznie w Jego domu.
Apostoł Paweł wzywa wszystkich wierzących, aby założyli „całą zbroję Bożą, abyście mogli ostać się przed zasadzkami diabelskimi” (Efez. 6:11). Tak jak w ziemskich formacjach, żaden żołnierz nie idzie do boju nieuzbrojony, gdyż walka nie jest turystyczną wyprawą z przygodami. To jest bój, „nie z krwią i z ciałem, lecz z nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności, ze złymi duchami w okręgach niebieskich” (w. 12). Paweł wylicza dalej do czego służą poszczególne elementy Bożego uzbrojenia. Jedynie ono jest w stanie nas obronić przed diabelskimi zasadzkami. 
W innym liście, apostoł Paweł nawiązuje również do walki, jaką toczymy każdego dnia. Polem tej walki jest nasze własne ciało, które lubi wywyższać się, wzbijac w pychę, mówiąc; „ja potrafię”. Paweł nas poucza, że „oręż nasz, którym walczymy, nie jest cielesny, lecz ma moc burzenia warowni dla sprawy Bożej; nim też unicestwiamy złe zamysły i wszelką pychę, podnoszącą się przeciw poznaniu Boga, i zmuszamy wszelką myśl do poddania się w posłuszeństwo Chrystusowi” (2 Kor. 10:4,5). Myślę, że apostoł miał na uwadze znane przysłowie króla Salomona, że „kto opanowuje siebie samego, więcej znaczy niż zdobywca miasta” (PrzSal. 16:32).
Bycie żołnierzem zobowiązuje. To nie tylko mundur i honory, lecz rola, jaką powierzył Ten, kto powołał do wojska. Apostoł Paweł, w znanym fragmencie listu do Tymoteusza, zachęca młodego „żołnierza Chrystusowego”, aby był pilny i cierpliwy jak rolnik, zdyscyplinowany jak sportowiec i całkowicie oddany Bogu, jak żołnierz, gdyż „żaden żołnierz nie daje się wplątać w sprawy doczesnego życia, aby się podobać temu, który go do wojska powołał” (2 Tym. 2:4).
Można powiedzieć, że służba u takiego Generała, to najwyższy zaszczyt. Fakt, że nie ma wyższego autorytetu nad ten, jaki posiada Jezus „wódz i dokończyciel wiary” (Hebr. 12:2 [BG]) zobowiązuje do niesamowitej odpowiedzialności. Z drugiej jednak strony, taka służba wiąże się z największymi odznaczeniami. Wszystkie ziemskie laury i ordery nie mają nawet cienia wartości tego, co Pan wręczy tym, którzy wiernie Mu służyli i nie zdezerterowali w boju. Apostoł Paweł wiedział już coś na ten temat, dlatego, gdy  już schodził z pola walki, napisał: „Dobry bój bojowałem, biegu dokonałem, wiarę zachowałem; a teraz oczekuje mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owym dniu da Pan, sędzia sprawiedliwy, a nie tylko mnie, lecz i wszystkim, którzy umiłowali przyjście Jego” (2 Tym. 4:7,8).
Pamięć o Bożych żołnierzach nigdy nie zaniknie, gdyż jest wieczna, jak cała nasza przyszłość z Panem, któremu wiernie służymy.
Henryk Hukisz

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.