Saturday, May 26, 2018

Nauczyciel bojaźni Bożej

Lubię książki. W czasach studenckich większą część kieszonkowego pozostawiałem w księgarniach, tak, że uzbierała się dość spora biblioteczka. Kiedy wyjeżdżałem na dłuższy pobyt za ocean, spakowałem zgromadzone zasoby i umieściłem w piwnicy, z myślą, że kiedyś się przydadzą.
No i teraz, po prawie dwudziestu latach ciągle wygrzebuję jakąś zapomnianą już książkę i zagłębiam się w lekturze. Co za skarby!
Wczoraj wpadła mi w ręce niepokaźna w objętości książka ”W przedsionkach Pańskich”, której autor jest moim nie tylko przyjacielem, lecz był kiedyś moim nauczycielem, mentorem, doradcą i miał spory wpływ na rozwój mojego duchowego życie. Edwarda Czajko, kilkanaście lat starszego ode mnie, zawsze darzyłem szacunkiem, nie tylko dlatego że kiedyś usłużył podczas ordynacji na prezbitera, czy dokonał celebracji moich zaślubin z wybranką życia, lecz był zawsze stateczny w poglądach i biblijny w zwiastowaniu Słowa Bożego.
Szczególną uwagę we wspomnianej książce zwrócił ostatni rozdział “Z bojaźnią i drżeniem”. Autor odwołał się do starotestamentowej historii króla Uzzjasza. Król ten, dobrze rozpoczął urzędowanie w Jerozolimie mając szesnaście lat. Lecz dzięki temu, że miał dobrego doradcę, proroka Zachariasza, który “uczył go bojaźni Bożej, a dopóki szukał Pana, Bóg darzył go powodzeniem” (2 Kron. 26:5).
Zainspirowany tą lekturą, postanowiłem i ja napisać coś na temat wagi i znaczenia nauczycieli, jakich Chrystus daje Kościołowi.
Rozpocznę tak. Dawno dawno temu, gdy na ziemiach słowiańskich budowano gród Biskupin, w ziemi Judzkiej panowali królowie, którzy znali Pana. Niektórzy dobrze rozpoczynali, lecz po pewnym czasie zaczęło dziać się coś niedobrego w ich życiu i w królestwie.
Pod koniec IX wieku przed Chrystusem król Joasz postanowił odnowić świątynię Pańską. Ustanowił coś w rodzaju “daniny solidarnościowej”, aby podołać kosztom urządzenia świątyni zgodnie z wymogami Bożych przepisów.  Dobrym doradcą był wówczas kapłan Jehojada i dopóki żył, “w świątyni Pańskiej składano ofiary całopalne stale” (2 Kron. 24:14). Później, do króla przyszli młodzi książęta i “porzucili oni świątynię Pana, Boga swoich ojców, a służyli aszerom i bałwanom. Toteż gniew Boży spadł na Judę i na Jeruzalem za to ich przewinienie” (w. 18). Syn zmarłego kapłana, Zachariasz przyszedł do króla z napomnieniem - “Dlaczego wy przekraczacie przykazania Pana tak, iż nie macie powodzenia? Dlatego że wy opuściliście Pana, więc On was opuścił” (w. 20). Gdy Pan opuścił króla, podczas pierwszej zbrojnej potyczki z aramejczykami, król Joasz zginął tragicznie.
Następnym królem był syn Joasza, Amasjasz. Wprawdzie dobrze zaczął, gdyż “czynił on to, co prawe w oczach Pana, jednak nie ze szczerego serca” (2 Kron. 25:2). Brakowało dobrego nauczyciela, kapłana czy proroka, aby dobrze doradzał królowi. Amasjasz odbudował armię, która liczyła “trzysta tysięcy zdatnych do boju, uzbrojonych w dzidę i tarczę” (w. 5). Jednak królowi wydawało się, że jest za mało wojowników, więc za 100 talentów, najął dodatkowo 100 tysięcy wojowników z Izraela. Wówczas pojawił się prorok Boży z ostrzeżeniem: “Niech nie wyrusza z tobą wojsko Izraela, gdyż Pan nie jest z Izraelem, z nikim z Efraimitów” (w. 7). Mąż Boży zachęcał króla do okazania zaufania Bogu, mówiąc: “wyrusz sam! Działaj! Wytrwaj dzielnie w boju! W przeciwnym razie Bóg przywiedzie cię do upadku wobec nieprzyjaciół. Bóg ma bowiem moc, by wesprzeć, ale i przywieść do upadku” (w. 8). Lecz królowi Amasjaszowi żal było 100 talentów, które już wydał i nie chciał posłuchać dobrej rady proroka. Pomimo, że oddalił najemnych wojowników, Amasjasz doznał porażki i został wzięty do niewoli, gdzie dokończył żywota.
Wtedy na scenie pojawia się syn Amasjasza, Uzzjasz, który w wieku 16 lat zostaje królem Judy. Rozpoczął dobrze, gdyż “czynił on to, co prawe w oczach Pana, zupełnie tak samo, jak jego ojciec Amasjasz” (2 Kron. 26:4). Nad jego duchowym życiem czuwał Zachariasz, dzięki czemu “szukał on Pana, dopóki żył Zachariasz, który uczył go bojaźni Bożej, a dopóki szukał Pana, Bóg darzył go powodzeniem” (w. 5).
Dopóki żył Zachariasz, dopóki król uczył się życia w bojaźni Bożej, doświadczał błogosławieństwa. Odbudował zniszczone mury Jerozolimy, rozwinął rolnictwo i wzmocnił armię uzbrajając wojowników w “tarcze, dzidy, hełmy, pancerze, łuki i kamienie do proc” (2 Kron. 26:14). Król widząc to wszystko, “wzbiło się w pychę jego serce ku własnej jego zgubie i sprzeniewierzył się Panu, Bogu swemu” (w. 16). Pomyślał więc, że nie potrzebuje już kapłanów i lewitów, których ustanowił Bóg, aby sprawowali ofiary w świątyni. Sam “wszedł mianowicie do przybytku Pańskiego, aby złożyć ofiarę z kadzidła na ołtarzu kadzenia” (w. 16).  Zabrakło ostrzeżenia ze strony doświadczonego i dojrzałego duchowo nauczyciela, który “uczył bojaźni Bożej”.
Myślę, że Uzzjasz przypomniał sobie sytuację z czasów jego dziadka Joasza, który zamiast słuchać rad dojrzałych duchowo proroków, zdał się na to, co mówili młodzi książęta. W sytuacji, gdy kapłan Azariasz wraz z osiemdziesięcioma kapłanami ostrzegali króla, aby tego nie robił. Uzzjasz złamał Boże przykazania i porządek sprawowania ofiar w świątyni Bożej. W tym samym momencie czoło Uzzjasza pokryło się trądem i został wyprowadzony ze świątyni.
Apostoł Paweł, pisząc o tym, jak należy służyć w Kościele, napisał: “albowiem Bóg nie jest Bogiem nieporządku, ale pokoju” (1 Kor. 14:33). Dlatego, Chrystus ustanawia służby i tych, którzy je wykonują w bojaźni Bożej. Jeśli Pan ustanawia nauczycieli, to widocznie taki jest Boży porządek. Nie darmo w języku Nowego Testamentu, tych, którzy służą, nazywa się starszymi. Znaczy to, że powinni to być ludzie doświadczeni i dojrzali.
Znakiem czasów ostatecznych jest to, że ludzie  “będą samolubni, chciwi, chełpliwi, pyszni, (...) którzy przybierają pozór pobożności, podczas gdy życie ich jest zaprzeczeniem jej mocy; również tych się wystrzegaj” (2 Tym. 3:2,4). Pan Jezus, charakteryzując też ten czas w Kościele powiedział: “Ponieważ mówisz: Bogaty jestem i wzbogaciłem się, i niczego nie potrzebuję, a nie wiesz, żeś pożałowania godzien nędzarz i biedak, ślepy i goły” (Obj. 3:17). Ta opinia jest jak najbardziej prawdziwa, gdyż wypowiedział ją Ten, który jest Prawdą.
W zakończeniu tekstu Edwarda Czajko na temat bojaźni i drżenia przed Panem, czytamy:
“Niech ta historia starotestamentowa będzie nauką dla nas dzisiaj. Pamiętajmy o tym, jak wspaniały był początek naszego życia, początek naszej służby, Dążmy do tego aby zakończenia naszego życia i naszej służby było tak samo wspaniałe. Aby, gdy skończy się nasza służba, ludzie, następne pokolenia, patrząc na koniec naszej wiary mogli nas naśladować. Uzzjasz nie pozostawił dobrego wzoru, był raczej negatywnym przykładem, czym się kończy życie człowieka, który opuścił bojaźń Bożą.”
Nieznany autor Listu do Hebrajczyków radzi: “Bądźcie posłuszni przewodnikom waszym i bądźcie im ulegli; oni to bowiem czuwają nad duszami waszymi i zdadzą z tego sprawę; niechże to czynią z radością, a nie ze wzdychaniem, gdyż to wyszłoby wam na szkodę” (Heb. 13:17).
Nauczyciele bojaźni Bożej są dziś bardzo potrzebni. 

Dziękuję Ci, Edwardzie.
Henryk Hukisz

No comments:

Post a Comment

Note: Only a member of this blog may post a comment.